czwartek, 5 stycznia 2017

Drowning in problems

Jeśli wydawało Wam się, że utopienie laptopa w połowie łyżki wody jest niemożliwe to ja udowodnię  Wam, że jest. Jest jeśli jesteś mną i jeśli masz MacBooka. Moje szczęście + sprzęt apple = katastrofa.
Należę do tych osób, które nawet na siku biorą ze sobą laptopa, żeby nie musieć pauzować filmu/serialu/filmiku na yt. Błąd. To bardzo głupie. B a r d z o. A jeśli na siku to tym bardziej do wanny. Koniec końców potrafię siedzieć w kąpieli 2 godziny. Dlatego nigdy nie nalewam wody do pełna. Zawsze do połowy, żeby sobie dolewać gorącej jak stygnie.
Tak też było tego feralnego wieczoru. Kaja do wanny, laptop na klopa i oglądamy "Premonition" z Sandrą Bullock. W połowie w filmu pralka wpada w rezonans pod postacią dzikiego tańca zrzucając wszystkie ciuchy i kosmetyki które na niej stały. Ja chcąc uratować moje wszystkie paletki (i inne mazidła, które porozbijane już nie wyglądają tak fajnie i nie są tak przyjemne w użytku) z wanny wyskakuję ochlapując przy tym dosłownie kilkoma kroplami mojego maca. Kryzys z pralką zażegnany, wracam do wanny i do filmu, laptop wycieram, nic mu nie jest. Skończył się film, laptop zamykam, odnoszę do pokoju, idę robić tosty, które następnie wcinam z majonezem (bo już nie próbuje być fit). Wracam, włączam laptop. I zamieram. Pasek migającego czegoś przez co nie widzę co jest na ekranie. Rozpacz. Już wiem, że muszę ratować co się da zanim laptop umrze do końca. Ratuję więc materiały na najbliższy egzamin, laptop otwarty do góry nogami i spędzam weekend w stresie czekając na poniedziałek i otwarcie serwisu. Wymiana matrycy mało prawdopodobna, a koszt suszenia to jakieś grosze. Ale nie. Ja mam przecież "szczęście". Matryca po tygodniu okazuje się do wymiany. Gdybym miała Asusa, Acera czy inne tam Lenovo to zapłaciłabym 500 zł maksymalnie. Ale nie. Ja mam MacBooka i ja muszę zapłacić 4 razy tyle.
Podsumowując chlapnięcie na ekran i klawiaturę połowy łyżki wody kosztowało mnie więcej niż zarabiam miesięcznie, płacz że nie zdam egzaminów i nie dostane stypendium oraz awanturę w domu, że jestem rozwielitką umysłową.
Ale laptop mam i wróciłam.
Mimo, że wczoraj wylałam herbatę na gładzik....

6 komentarzy:

  1. ja suszyłam laptopa suszarką jak herbatę wylałam nań xd :D działa do tej pory :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyczytałam, że to jest najgorsza rzecz jaką możesz zrobić po zalaniu :D Cud, że Ci działa :D

      Usuń
  2. To trzeba mieć pecha :) hehe. A tak szczerze to bardzo współczuję i mam nadzieję, że ta sytuacja nie zdarzy się ponownie :) i będziesz pisała do nas regularnie :)
    Obserwuję i czekam na kolejne wpisy.
    Pozdrawiam Niecoinna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz chodzę do wanny tylko z moim starym iPadem, bo jemu już nic nie zaszkodzi :D

      Usuń
  3. Tylko jakoś nie mogę cię zaobserwować :( Masz w ustawieniach zablokowaną tą opcję?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poklikałam, pozmieniałam i już powinno być git :D

      Usuń